czwartek, 30 sierpnia 2012

Mamcia i Bogumila

Hej :)
Chcialabym dzisiaj troszke o dwoch kobietach, ktore w ciagu ostatnich dwoch tygodni bardzo mi, nam pomogly w zorganizowaniu sie i ogarnieci tego wszystkiego. Ich pomoc byla bardzo potrzebna i niezbedna, a dobre rady bardzo przydatne.

Zaczne od mojej Mamusi. Przyjechala do nas tydzien przed porodem i jest jeszcze do dzis, ale teskni juz do domku wiec niebawem bedzie wracac do PL. Ja juz wydobrzalam na tyle ze moge sama juz wszystko zrobic, wiec mysle ze dam sobie rade. Pozatym musze juz pomalutku szykowac sie do tego zeby sobie same dawac rade i organizowac jakos to wszystko :) Mamcia byla jednak bardzo pomocna. Dzieki niej udalo nam sie przetrwac te dwa pierwsze tygonie bez szwanku na zdrowie tzn z pelnym zoladkiem i czystym mieszkankiem :P Widze jak mocno zakochana jest w Bastianku, moglaby siedziec i patrzec na niego bez przerwy. Ale coz sie dziwic, babcie juz tak maja :) Ciesze sie bardzo ze byla u nas tak dlugi czas, naprawde jej pomoc byla dla nas niezbedna, no i ja mialam tak dlugi czas mamusie przy sobie. Pocieszala, ocierala lzy w trudnach momentach i powtarzala jak swietnie sobie radze. Bardzo mnie to podnosilo na duchu, zwlaszcza gdy opadalam z sil i powtarzalam ze nie dam sobie rady. Az boje sie co to bedzie jak wyjedzie, ale wiem ze dam sobie rade :D

Mamcia i Bastianek :)

Teraz czas na Bogumile. Taka polozna jak ona to naprawde skarb!! Jak wyszlismy w srode ze szpitala to w czwartek byl juz u nas. Z poczatku przychoszila do nas codziennie, az do 10tej doby Bastianka. Wnosila do naszego domu spokoj, mnostwo dobrych i bardzo cennych rad i wiare ze pokonamy wszystkie trudnosci. To ona pokazala mi jak prawidlowo trzymac malego do karmienia (brzuszek przy brzuszki, no i proste plecy), jak dbac o swoje krocze- dostalam od iej masc z arniki, swietnie dziala na bolace krocze i likwiduje siniaki, jak kapac malego- tu dostalam olejek migdalowy do uzywania przez pierwsze miesiace. Dala nam rowniez specjalny proszek do gojacego sie pepuszka, zeby szybciej sie zagoil. Gdy odpadl nam kikucik  kazala nam posypywac go zwykla sola, gdyz bylo tam jeszcze zywe mieso, ktore pozniej moglo sie zle zagoic. Polecila tabletki na pobudzenie laktacji, pokazala cwiczenia na dobre obkurczanie macicy. Dla mnie jest ona po prostu skarbnica dobrych rad, odpowie na kazde nasze pytanie, rozwieje kazda watpliwosc. Dzieki niej pokonalismy nocne kryzysy czali dyskoteki Bastianka. Powiedziala zebysmy malego owineli ciasno w recznik/kocyk czyli w taki kokon i dzieki temu mamy spokojne noce. Kobieta skarb, moglabym tak wymieniac bez konca. Teraz przychodzi do nas co pare dni, sprawdza jak maly przybiera na wadze no i jak my sobie radzimy. Mamy swiadomosc ze gdyby cos sie dzialo w kazde chwili mozemy do niej zadzwonic. Bedzie ona do nas przychodzic jeszcze jakis czas wiec zawsze jeszcze jakies rady dostane :D

I te dwie kobietki uratowaly nas z wielu trudnych sytuacji, pomogly w ciezkich chwilach. Dzieki nim mamy lepszy i latwiejszy start. taka pomoc jest naprawde potrzebna, bynamniej w moim przypadku.

pozdrowionka :)

carolyna

wtorek, 28 sierpnia 2012

Dwa tygodnie

Hej :)

Tak wlasnie minely nam dwa tygodnie, w niedziele bylo 14 dni jak nasz synus jes juz z nami. Nie bede lukrowac, powiem wprost ze jest ciezko. Synus jest cudownym maluszkiem jednak potrafi dac nam popalic, zwlaszcza w nocy. W dzien potrafi przespac wiekszosc dnia, w nocy gdy rozbudzi sie o godz 23ej moze nawet nie spac do 3ej w nocy. Niby jest spiacy, ma pieluche przebrana, brzuszek pelny a mimo wszystko oczy jak piec zloty i za nic nie chce zasnac. My z Jurkiem chodzimy jak zombie, na zmiane probujac go uspac. A gdy juz zasnie to tak czy tak budzi sie co dwie godziny, bo nasz synus to niestety jest takie "tadek-niejadek", je malo a czesto co oznacza budzenie sie co ok 2 czasem 3 godz. Luksusem byly dwie pierwsze noce w domku gdy wyszlismy ze szpitala, bo wtedy potrafil przespac w nocy bite 6-7 godz. Chyba dal nam chwile wytchnienia zeby teraz nas torturowac nocnymi imprezami. Niestaty organizm tez zaczyna juz reagowac na male dawki snu, pojawia sie bol glowy, czasem wielkie zmeczenie. Wiem ze powinnam spac gdy maly spi ale gdy raz sie polozylam po poludniu to poznie w nocy meczylam sie do 3ej zeby wogole zasnac. Tak wiec wole przechodzic dzien i polozyc sie wczesniej spac. Jednak nie wspomnialam w tym wszystkim o jednam waznym problemie. Otoz juz w szpitalu pojawil sie u mnie problem z pokarmem. Od poczatku wiedzialam ze bede chciala karmic piersia, ale byc moze nie bedzie mi to dane. Od dwoch tygodni moje piersi produkuja bardzo malo pokarmu, caly czas sa miekkie. Biore specjalne tabletki na pobudzenie laktacji, pije kawe zbozowa, dostalam z apteki pompe elektryczna do sciagania pokarmu ale widze ze mimo tego produkcja mleka nie poprawila sie. Przystawiam Bastianka do piersi, probuje wszystkiego ale moj synus i tak nie najada. Nie wiem w czym tkwi problem, moze mam za malo hormonu odpowiedzialnego za laktacje.

Tak to maluszek jest skarbem, moglabym siedziec i patrzec na niego bez przerwy. Gdy zaczyna strzelac minki, ktore doprowadzaja nas do wybuchu smiechu, gdy jego grymaski przemieniaja sie w przeuroczy usmiech, ktory wynagradza nam wszystkie trudy.


buziaki

carolyna

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wspomnienia porodu

Witajcie!!
Na poczatku bardzo przepraszam was ale odkad jestem w domu chwila wolnego czasu jest na wage zlota i wykorzystuje ja na odpoczynek, ktory jest bardzo wskazany :D Niby mam pomoc w postaci mamy i mezulka ale mimo wszystko cierpie na brak czasu.
Zaczne moze od poczatku czyli jak to wszystko sie zaczelo :)

09.08.2012 Czwartek
Jak wspomnialam w ten dzien bylismy w szpitalu bo wykryto bialko w moczu i podwyzszone cisnienie, ale po serii badan wyslano nas do domu. Jednak musielismy wrocic do MHH (Medizinische Hochschule Hannover- szpital w ktorym rodzilam) na nastepny dzien bo lekarz powiedzial ze konieczne bedzie wywolywanie porodu tabletkami.

10.08.2012 Piatek
Po godz 9tej rano stawilismy sie na CTG i ok godz dziesiatej przyszla polozna mowiac, ze bede musiala zostac juz w szpitalu, bo od teraz bede co 4 godz dostawac tabletki. Na poczatek dostalam 1/4 zeby sprawdzic jak organizm reaguje. Po godz 12tej mielismy wstawic sie na oddzial poporodowy gdzie dostane lozko. Mielismy jeszcze godz wiec szybko sie wymknelismy i pojechalismy jeszcze do domu, bo chcialam wziasc takie rzeczy codzienne bo w swojej torbie mialam same pizamy a widzialam ze kobiety chodza w normalnych rzeczach. Wzielam wiec sobie wygodne spodnie, jakies bluzeczki, crocsy i pojechalismy. O 14tej nastepne CTG i juz pol tebletki. Powiedziano nam ze tabletki moga dzialac juz po paru godzinach ale czasem trzeba czekac 2-3 dni. Modlilam sie zeby poszlo szybko bo ja jestem anty-szpitalna i nie usmiechalo mi sie siedziec w szpitalu tyle dni :/ O 18tej nastepne CTG i pol tabletki, a o 9tej tylko CTG. Pozniej powiedziano mi ze mam przyjsc juz o 5.30 rano.
Nie mialam problemu ze wstaniem o tej porze bo mialam pecha i dostalam pokoj z kobieta ktora byla po porodzie i male dziecko w pokoju oznaczalo niespokojna noc.

11.08.2012 Sobota
Od godz 5.30 CTG, o 6tej pol tabletki i tak znowu co 4 godz. Czulam ze juz cos zaczyna sie dziac bo pojawily sie czestsze i mocniejsze skurcze, jedak powiedziano nam ze jeszcze trzeba czekac, no i duzo spacerowac. Tak wiec chodzilismy z mezusiem a to po schodach w te i z powrotem, a to po MHH. Caly czas mowilam do maluszka zeby sie postaral, zebysmy nie musieli duzo lezec. Czulam ze te moje skurcze sa mocniejsze i ze chyba cos sie zbliza. Mezus odwiedzal mnie co pare godz, czasem przywiozl cos do jedzenia bo obiady tam byly okropne. I tak przed godz 18 zaczelam czuc mocne i bolesniejsze skurcze, na 18ta poszlam na CTG i tam okazalo sie ze skurcze sa mocniejsze. Kazano mi isc do pokoju obok i polozna zbadala mi rozwarcie i okazalo sie ze juz jest na 2 cm´i ze dostane jeszcze jedna tabletke. Jak sie pozniej okazalo byla to ostatnia :D Zadzwonilam zaraz do mezusia ktory wypoczawal na ogrodzie ze mam juz 2 cm i ze szyjka rozwiera sie 1cm na godz wiec ma sie szykowac na ciezko noc. Czekajac na niego uswiadomilam sobie ze za pare godzin powitam swojego synusia na swiecie, ze bede go tulic w ramionach. Gdy mezus przyjechal poszlismy do poloznej pytac sie o to rozwarcie ale ona powiedziala ze kolezanka nic nie zapisala. Ja dobrze zrozumialam i postanowilismy ze idziemy na spacer. I znowu schody i dlugi spacer z mamcia i mezusiem. Skurcze byly juz naprawde bolesne i mocniejsze. I gdy tak spacerowalismy postanowilam, ze gdy przyjdzie skurcz kucne sobie, ze moze bedzie mniej bolalo i gdy wstawalam odeszly mi wody. Mowie do meza: "Dziubek wracamy bo odeszyl mi wody"! Szybko na sale porodowa, tam podlaczyli CTG a ja pomalu zwijalam sie z bolu. Po CTG do drugiego pokoju na zbadanie rozwarcia. No i gdy pojawialy sie skurcze zaczelam wymiotowac i odchodzily mi jeszcze wody. Okazalo sie ze rozwarcie jest na 5 cm czyli idzie ksiazkowo. Byla godz 21 i mielismy sie stawic na godz 22. Chcialam isc wziasc prysznic i przebrac sie w pizame do porodu. Mezus musial zawiezc moja mamusie do domku. W tym czasie siedzialam w pokoju i stosowalam wizualizacje, myslalam o tym moim malym syneczku. Gdy przyjechal mezus poszlam pod prysznic, przebralam sie i poszlismy na sale porodowa. Tam poszlismy do wanny na godzine czasu. Niby mialo mi to lagodzic skurcze ale slabo mi to pomoglo. Ok 23ej poszlismy juz na sale porodowa, ubralam sie w szpitalna koszule. Skurcze byly naprawde bolesne, a to dlatego ze dostalam tabletki na wywolanie. Zaczal sie porod, ktory byl dla mnie naprawde wielkim wysilkiem. Mielismy pecha bo mielismy fatalna polozne, ktora wprowadzila nam bardzo nerwowa atmosfere. W trakcie gdy bylo juz pelne rozwarcie okazalo sie ze glowka caly czas jest wysoko i musialam usiasc w pozycji "na pieska" i kolysac biodrami zeby glowka troche zeszla. Udalo sie i moglam juz pomalu zaczac przec, jednak mimo tego maly nie chcial wyjsc. Wezwano lekarke ktora zdecydowala ze malego trzeba bedzie wyjac specjalna ssawka i naciskac brzuch zeby pomoc mu wyjsc. Bardzo bolalo ale bylo warto sie tak pomeczac bo o godz 2.19 na swiat przyszedl nasz syneczek, nasze cudo, nasz skarb. Owiniety dwa razy pepowinka, caly czerwony, obklejony ale taki piekny!!! Tatus przecial pepowinke a synusia wzieli na chwile do innego pokoju ale zaraz przyniesli mi go z powrotem. Ja czekalam az zaczna mnie szyc bo strasznie popekalam i musieli mnie dodatkowo naciac. W tym czasie cieszylam sie cudowna bliskoscia z moim dzieciatkiem. Szyli mnie bardzo dlugo bo lekarka powiedziala ze bardzo popekalam i w dodatku bardzo gleboko. Ale dla mnie nie liczylo sie nic wiecej oprocz teg malenkiego zawiniatka na mojej piersi, ktore pomalutku otwieralo oczka :) Ech cudowne te chwile, nie do opisania...
Tak lezelismy dwie godziny, pozniej malego zwazono- 3475g i zmierzono-54cm, dostal 10 punktow w skali Apgar. Pozniej pojechalismy do pokoju obok zeby jeszcze troche polezec w razie gdyby cos sie dzialo. I tak patrzylam na mojego mezusia, ktory nie mogl oderwac odemnie oczu, patrzyl takim zakochanym wzrokiem, powtarzal ze bardzo mnie kocha i ze jest dumny :D Wogole gdyby nie moj mezus nie wiem jak bym sobie poradzila, byl dla mnie wielka opoka i pomoca, wspieral mnie niesamowicie i gdyby mogl zabralby mi kazdy moj bol. Masowal gdy tylko chcialam, odsuwal sie gdy krzyczalam ze ma mnie nie dotykac, byl prawdziwym skarbem przed porodem, w trakcie i juz po. Gdy lezalam na sali przyjedzal o kazdej porze gdy tylko chcialam, gdy pojawil sie kryzys po pierwszej nocy (z niedzieli na poniedzialek).
Tak wiec ogolem mialam krotki ale troche ciezki porod, jednak ze szczesliwym zakonczeniem. Urodzilam zdrowego, cudownego syneczka, ktory kazdego dnia sprawia nam coraz wiecej radosci, ale i potrafi dac nam do wiwatu, zwlaszcza w nocy :D ale o tym napisze juz jutro :)

Dziekuje Wam wszystkim za cieple slowa otuchy, trzymanie kciukow i mam nadzieje ze bedziecie jeszcze zagladac, ja postaram sie czesciej odzywac :D
buziaki wielkie

carolyna

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

12.08.2012 r




Czesc :)
Jestem Bastian, urodzilem sie 12 sierpnia 2012 r. o godz 2.19, z waga 3475 i dlugoscia 54 cm. Moja mamusia byla bardzo dzielna, mimo ze pojawily sie male problemy w trakcie. Jakims dziwnym trafem pepowinka owinela mi sie dwa razy wokol szyji i przez to ciezko mi bylo wyjsc na ten swiat. I mamusia bardzo sie meczyla, ale przyszla pani dokor i musiala mi pomoc wyjsc tzn przykleila mi do glowy taka dziwna ssawke i druga pani musiala naciskac brzuch mamusi zebym w koncu wyszedl. A wszystko przez ta pepowinke... Ale caly czas byl przy mamusi tatus, ktory bardzo mocno ja wspieral i pomagal, gdyby nie on mamusi byloby jeszcze ciezej. Tatus przecial pepowinke, "widzialem" katem oka jak sie przy tym wzrusza :D No i jak uslyszeli moj pierwszy krzyk to cyba oszaleli. Slyszelem jak mamusia tylko krzyczala jaki to jestem cudny i wspanialy, a mnie bylo tak dobrze u niej na piersi...


jak dobrze u mamusi
i u tatusia tez :)
taki ze mnie bokser :)

Teraz jestem najszczesliwszy na swiecie. Mam cudownych rodzicow, tatus jest we mnie zakochany bez pamieci a o mamusi nie wspomne, by mnie tylko calowala i calowala...

Pozdrawiam
Bastian

Ps. Jak tylko mamusi znajdzie chwile napisze Wam jak to wszystko wygladalo :)

czwartek, 9 sierpnia 2012

40 tydzien ciazy!!!!

Tak oto dotrwalismy do konca!!!!

 W moim brzuszku jest malutka istotka gotowa do wyjscia na swiat. Z tym ze tej malutkiej istotce wcale sie na ten swiat nie spieszy. Jednak zycie lubi platac figle i byc moze bedzie trzeba pomoc naszemu synusiowi:) Bylsmy dzisiaj u lekarza i na poczatek podwyzszone cisnienie 155/105, co zaskoczylo nas totalnie bo ostatnio to mialam w normie, czasem za niskie a najwyzsze jakie mialam to 135/89. No i pozniej kolejna nieprzyjemna informacja u lekarki bo okazalo sie ze w moczu jest bialko i trzeba dzisiaj jechac do szpitala. Przestraszylam sie niesamowicie, bo bialko, wysokie cisnienie sa objawami zatrucia ciazowego. Tak wiec szybko do domku, prysznic, spakowanie torby do konca i heja do szpitala. Tam probka moczu, pozniej CTG i od razu mierzenie cisnienia mojego, ktore na szczescie sie unormowalo, jednak czasem bylo lekko podwyzszone. Pod CTG lezalam chyba z godzine, pozniej przyszedl lekarz i wezwal nas na rozmowe. Tam maly wywiad no i USG. Z malym, lozyskiem i cala reszta wszystko w idealnym porzadku, maly lezy tak jakby w pierwszej miednicy. Wazy ok 3200 +- 10%. Kazali nam jeszcze pobrac krew i czekac na wyniki. I lekarz powiedzial ze jesli wynik z krwi bedzie nie w porzadku trzeba bedzie zostac i beda wywolywac porod. Okazalo sie jednak ze wyniki sa w porzadku, jednak jutro z rana trzeba pojechac i moze byc ze tam zostaniemy i bedziemy wywolywac porod.

Powiem wam ze bardzo sie wystraszylam, ale te wszystkie badania, USG i CTG uspokoily mnie troche i mam nadzieje ze jutro tez wszystko bedzie dobrze, a maly w koncu zechce wykluc sie samodzielnie na ten swiat. Dzisiaj zaliczylam juz spacer, zaraz bedzie kapiel, pozniej na kolacje ryz z cynamonem (ponoc cynamon bardzo pomaga, tak jak i kompot z rabarbaru- porady poloznej) no i moja specjalna hernatka. Poskaczemy na pilce, no i moze mezusia namowie na baraszkowanie pod koldra :) Wszystko to na wywolanie :D

Tak wiec prosze o mocne trzymanie kciukow, bardzo sie przydadza!

buziaki i pozdrowienia :D
carolyna

środa, 8 sierpnia 2012

I jeszcze tylko...

...1 dzien !!!!!

Tak jutro jest 9 sierpien, data wyznaczonego porodu. Jednak mysle ze nasz Maluszek bedzie dzieciatkiem przenoszonym, moze nie dlugi czas ale jednak :) Boze az nie moge uwierzyc ze to juz czas, ze juz niebawem, lada chwila bedziemy trzymac w ramionach nasz cud, nasze szczescie, nasza milosc.

Wczoraj bylismy u Bogumily (polozna moja, kazala sobie mowic po imieniu) na ostatnim cyklu akupunktury. ostatnie dwa naklucia to byly juz takie przygotowujace do porodu. Mielismy szczescie bo kazdy taki cykl to koszt 15€ czyli wyszloby za te akupunkture 60€ bo mialam 4 cyk a my po znajomosci zaplacilismy tylko 15€ :D Przy okazji obmacala brzuszek mowiac ze glowka malego jest jeszcze "ruchoma" co oznacza ze jeszcze troszke. Ale uswiadomila nas ze porod moze naprawde nastapic w kazdej chwili :)

Jestem strasznie podniecona, niecierpliwa i chcialabym bardzo zeby bylo juz po wszystkim :) Jutro z rana mamy wizyte u lekarza, zobaczymy co nam powie. Miejmy nadzieje ze wszystko bedzie w porzadku, ale czemuz mialoby nie byc :)

No i wczoraj bylismy kupic wozek dla Maluszka :D Wspanialy jest, prezemtuje sie cudownie i nie moge sie doczekac jak wybiore sie na spacer z synusiem :D
Wybralismy takie oto kolorki, spodobaly nam sie najbardziej i material najprzyemniejszy w dotyku :) Jedno co nam sie nie udalo to dostac bialego stelazu, zostaly tylko czarne, ale to najmniejszy problem :)

Wszystko jest praktycznie gotowe, brakuje nam juz tylko maluszka. Torba spakowana, lozeczko czeka, ubranka poprane, poprasowane :) ech teraz tylko czekac kiedy nastapi rozwiazanie :)

trzymajcie mocno kciuki :*:*

Buziaki
carolyna :D

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Zono moja, serce moje..

...nie ma takich jak my dwoje...

Dzisiaj mija nasza druga rocznica slubu, a ta piosenka byla jedna z najczesciej puszczanych na naszym weselu. Tak, minely juz cudowne dwa lata jak jestem zona, szczesliwa i zakochana niemilosiernie w moim mezusiu. W sobote wspominalismy jak to bylo dwa lata temu, jak szalelismy przed i te wszystkie przygotowania. Mielismy skromne wesele, ale najwazniejsze bylo dla nas ze byly na nim osoby, na ktorych nam zalezalo, osoby, ktore chcielismy, zeby byly z nami w tym najwazniejszym dla nas dniu.
Jednak najwazniejsi w tym dniu bylismy my, zakochani, wpatrzeni w siebie i szczesliwi ponad wszystko. Jedna z moich najblizszych przyjaciolek powiedziala mi pozniej, ze patrzac na nas zazdroscila nam tej zazylosci, tej milosci w oczach mojego meza gdy patrzyl na mnie podczas pierwszego tanca. I powtarza nam czesto, ze dla niej jestesmy wzorem idealnej pary :D
Ja sama z calego tego milego zamieszania pamietam jak moj maz wkladal mi obraczke na palec patrzac na mnie swoimi cudownaymi oczami pelnymi lez i mowic "kocham cie do konca zycia"...  Pierwszy taniec, pierwszy toast, pierwsza wspolna noc jako maz i zona, tych cudownych wspomnien nie zabierze nam nikt :D


Znalazłam Ciebie gdzieś na końcu świata
I wszystko już wiem
Szukałam całe dnie, miesiące, lata
I odnalazłam Cię

Już wiem, że od dziś
Chcę dzielić z tobą wszystkie moje sny
Zasypiać i budzić się przy Tobie
Do końca swoich dni

A teraz kiedy jesteś przy mnie blisko
Nie muszę martwić się
Bo dzięki Tobie wiem, że mam już wszystko
W dwóch słowach kocham Cię

A to slowa piosenki do pierwszego tanca...

A dzis czekamy na narodziny Syneczka, jestesmy chyba jeszcze bardziej zakochani i szczesliwsi. Nie ukrywam, ze  i nam zdarzaja sie kryzysy, ze potrafimy sie poklocic (choc bardzo rzadko, moj maz zdecydowanie nie lubi sie kolcic, woli zalatwic to spokojna rozmowa co bardzo mi imponuje), ale mimo wszystko jest najlepszym mezem na swiecie :D

Kocham mojego meza za wszystko, za to , ze dzieki niemu czuje sie piekna i seksowna kobieta, ze potrafi mnie rozbawic, ze jest moim przyjecielem i kochankiem, ze kocha mnie taka jak jestem i nie zmienia na sile, ze sprawia ze dzieki niemu swiat staje sie jeszcze piekniejszy...



Slubny misz-masz

A tak pozatym to chodzimy jeszcze w dwupaku, podbrzusze/krocze pobolewa coraz bardziej. Dzis w nocy pojawily sie nawet jakies uplawy wiec mysle ze pomalutku szykujemy sie ku koncowi :D Maluszek w tych ostatnich dniach jest troszke mniej aktywny, wiec licze na to ze bedzie spokojnym maluszkiem i da mamusi pozniej troche pospac :D ale czasem jak mnie kopnie w jakies czule miejsce to az lezki sie zakreca :/

W niedziele odebralismy z dworca moja mamusie i teraz mam towarzysza na dlugi czas i pomoc, bo naprawde przyda sie zwlaszcza do pichcenia domowych obiadkow :D ale mysle ze jej towarzystwo jest na wage zlota :D Wczoraj bylismy na imprezie urodzinowej i byla dyskusja o ciazy, porodzie itd  no i doswiadczone kobiety (mama, tesciowa i szwagierka) powiedzialy ze jesli miedzy piers a brzuch wejdzie dlon to porod lada dzien. U mnie jszcze nie wchodzi cala dlon ale jej polowa wiec mysle ze i u nas lada dzien bedzie nas trojka :D
I powiem wam ze im blizej tym coraz wieksze jest podniecenie i podekscytowanie :) Ech jeszce tylko 3 dni...

buziaki
carolyna :D

czwartek, 2 sierpnia 2012

Magiczne chwile...

Zostalo nam magiczne 7 dni do daty wyznaczonej na pojawianie sie Malenstwa :D:D Te 7 dni bedzie jednym z najbardziej ciekawych tygodni naszego zycia, bo to oczekiwanie na to kiedy to sie zacznie, kiedy nastapi TEN dzien. Dla mnie ten czas to czas radosnego oczekiwania, czas odpoczynku i relaksowania sie. A ten weekend bedzie ostatnim jaki spedzimy tylko we dwojke tzn ja i mezus :D w niedziele przyjezdza moja mamusia wiec zawsze ktos bedzie i bedzie mi troche brakowac prywatnosci, a pozniej to bedzie nas juz trojeczka wiec trzeba bedzie wogole przeorganizowac swoje zycie :D

Nawet nie macie pojecia jak bardzo nie moge sie doczekac porodu, tych pierwszych magicznych chwll z maluszkiem, jego pierwszego krzyku i dotyku jego cialka. Zmieni sie calkowicie nasze zycie, bedziemy teraz rodzina z wielka odpowiedzialnosci spoczywajaca na naszych barkach. Ale wiem ze podolamy temu trudnemu wyzwaniu jakim jest wychowywanie dziecka. W koncu jestesmy partnerami i zgranym zespolem, ktory razem jest w stanie gory przenosic. Wiem ze bede mogla polegac na moim mezu, w koncu udowodnil mi to uczestniczac w tym calym "szalenstwie" od samego poczatku. Wizyty u lekarza, wybieranie wyprawki i urzadzanie kacika dla malucha, wszystko to robilismy razem i bardzo nas to zblizylo, umocnilo niesamowicie nasza wiez. Widze z jaka niecierpliwoscia moj ukochany czeka na naszego synusia :D

Te 6 m-cy odkad dowiedzielismy sie o ciazy zlecila niesamowicie szybko, czasem sama wciaz nie moge uwierzyc ze pod moim secem mieszka sobie malutka istotka, ktora tylko czeka zeby poznac mamusie i tatusia :) Wydaje mi sie to czasem tak nierealne, ale ten cud zdarzyl sie naprawde, naprawde zostaniemy rodzicami :D

A za 4 dni obchodzc bedziemy swoja druga juz rocznice slubu :):) Nie kupilam zadnego prezentu, bo w sumie pieniazki przeznaczamy na wozek, a mysle ze w ten weekend wybierzemy sie nad jezioro na taki festyn, a pozniej moze na kolacje. Mysle ze dla nas najcudowniejszym prezentem jest nasz synus i zadne inne prezenty nie sa potrzebne. W zeszlym roku w nasza rocznice wybralismy sie w spozniona podroz poslubna do hotelu "Masuria" na warmii. Bylo cudownie, cisza, spokoj, wokol las, nad samym jeziorkiem. Zalezalo nam w sumie na takim zacisznym miejscu i ten hotel byl cudowny do spedzenia czasu tylko we dwoje. Myslelismy ze tam z dala od zgielki, wypoczeci i rozlunieni poczniemy nasze malenstwo ale los splatal nam figla :D

Dzisiaj naszlo mnie na takie sentymenty ale tak jakos ostatnio mam, pewnie w zwiazku ze zblizajacym sie rozwiazaniem :)

A tak zmienilam sie na przelomie 6 mcy :)
Poprosze mezusia zeby mi porobil pare zdjec to postaram sie wam pokazac w calej okazalosci :)

Buziaki i milego dnia :)
carolyna