niedziela, 9 grudnia 2012

HO,HO,HO przyszla paczka od YO!,YO!,YO! :)

Witajcie :)
>klik<

Jakis czas temu dostalam propozycje wspolpracy z firma YO!, ktora zajmuje sie produkcja rajstop, skarpetek,czapek i rekawiczek. Bardzo chetnie sie zgodzilam, gdyz zbliza sie zima (wlasciwie to juz jest) i musialabym i tak zaopatrzyc sie w rajstopki czy cieple czapki. Musze przyznac ze zawartosci paczki niesmowicie mnie zaskoczyla. A mianowice dlatego ze znalazly sie w niej:

- 3 pary rajstop bawelnianych
- 2 pary kalesonkow
- 2 pary skarpetek frotte z silikonowa podeszwa
- 4 pary skarpetek
- 2 grube czapusie
- 2 polgolfiki




"Mamo to wszystko moje??!!"
Z miejsca zakochalam sie w ciemnogranatowej czapce, wygladem przypomina pilotke :) A maly cudownie w niej wyglada. Na pierwszy rzut oka czy dotyk rzeczy sa dobrej jakosci, porazciagane na wszystkie strony i od razu wyprane nadal w dobrym stanie :D  Rajstopki maja fajne kolorki, typowo chlopiece motywy czyli samochodziki, samolty itp. znajduja sie rowniez na pupce. Kalesonki tak samo. Wazne dla mnie jest rowniez to ze gumka w pasie nie jest taka ciasna, zobaczymy jak to bedzie wygladac w praktyce. Skarpetki sa cieple i zwykle bawelniane, jak dla nas kazde beda przydatne. Czapki grube, solidnie zrobione, wiazane pod szyja, dobrze przykrywaja uszka (co dla mne jest bardzo wazne). Polgolfiki czy golfiki zaskoczyly mnie najbardziej a to dlatego ze sama jako dziecko ich nie znosilam, zobaczymy jak zareaguje na nie synek :) No i od razu wzial sie za testowanie co widac na ponizszych zdjeciach. Kontrola przeszla pozytywnie :D:D

"o te fajne, w samochody POLICE :D"
"heh i nawet smaczne sa"
Tak wiec musze powiedziec ze rzeczy bardzo mi sie przydadza, zwlaszcza ze mamy juz zime z najprawdziwszym sniegiem i wole ubrac zawsze rajstopki, a mozna w nch nawet po domu "polatac" :D Z wielka checia bede poszukiwac w sklepach rzeczy firmy YO!  , mam chetne na nakolanniki,ale to jak maly zacznie zasuwac na czworaka :) Na pewno co jakis czas ujrzycie mojego synusia w rajtuzkach czy czapusiach :)


A czy wy mialyscie tez takie paczuszki? Co myslicie o firmie YO! ?

Buziaki i milego wieczorku

carolyna







środa, 5 grudnia 2012

Koledowanie :D

Hej :)

Pisalam ostatnio o wieczornych wariacjach synusia i dziekuje wam za wszystkie rady, przydaly sie zwlaszcza te mowiace o kolysankach. I wiecie co jest najsmieszniejsze, ze pare dni po napisaniu posta maly zaczal zasypiac normalnie ok 20tej, budzi sie ok 21 na mleko i spi dalej (o tej porze przewaznie zaczynaly sie szalenstwa). I tak gdy Bastus zaczal zasypiac zaczelam mu spiewac. A jako calkowicie beztalencie muzyczne, pozatym nie znajace zadnej kolysanki oprocz "Aaa kotki dwa" zaczelam mu spiewac...koledy :D Znam je najlepiej, melodie sa spokojne i jak do tej pory sprawdzaja sie super :D Maly zasypia w mig wiec moz az takie beztalencie nie jestem :P Jedynie co to musze nauczyc sie innych kolysanek bo gdy swieta mina to co ja bede mu spiewac :D

A tak to wszystko idze swietnie, maly wiecznie osliniony, pakujacy wszystko do buzi. Chyba swedza go dziasla bo czasem gdy sie bawi to bierze do buzi i probuje gryzc, a gdy damy mu palca to strasznie go gryzie. Pozatym fika ile wlezie, rece i nogi lataja mu na wszystkie strony, ubranie papmersa jest nie lada wyczynem, nie wspominajac o obcieciu pazurkow :D

Czekamy z niecierpliwoscia na swieta, wtedy odbedzie sie chrzest i akurat jestem w trakcie poszukiwan stroju. Ech ciezka sprawa ale mam juz upatrzone wiec chyba pozostanie mi zamowic :)

milego wieczorku :*

carolyna 

wtorek, 27 listopada 2012

Jestes lekiem na cale zlo..

i nadzieja na przyszly rok...

Oto ON 


Moje cudo najukochansze, nie wiem jak moglismy do tej pory zyc bez niego. Probuje sobie czasem przypomniec jak to bylo przed Bastianem i jakos tak ciezko sobie przypomniec :) Nie mowie ze bylo zle nam we dwojke ale zdecydowanie nam czegos brakowalo :P On jest nasza radosci, miloscia, sprawia ze chcemy wstawac z lozka. Gdy widze jego usmiech na buzce wszystkie problemy odchodza w sina dal. 

Uwielbiam w nim wszystko. Uwielbiam jak reaguje na moj glos, jak pojawia sie usmiech i blysk w oku gdy ide do niego jak sie przebudzi i mowie "ktoz to sie obudzil?". Uwielbiam nasze wspolne chwile, zabawy, pogaduszki, tak teraz najchetniej spedzam czas. Uwielbiam patrzec jak wspaniale sie rozwija nasz synus, jak z kazdym dniem uczy sie nowych umiejestnosci: uwielbiam obserwowac jak zlosci sie gdy zabawka nie wyladuje w lego ustach, jak wielka radosc sprawiaja mu nasze wspolne zabawy. Uwielbial gdy idzemy do lusterka i maly widzi w nim swoje oblicze- coz to za radosc :):)

Powiem Wam ze bardzo czesto spiewam mu ze jest "moim lekiem na cale zlo". Po co sie denerwowac, stresowac jak sie ma takie male cudo w domu. Juz nie pamietam kiedy obejrzalam jakis dobry film (oj musze to zdecydowanie nadrobic), bo gdy jestesmy razem nie potrzebujemy tv, wystarczy gdy gra nam muzyczke, najlepiej Adele :D 

Dostarcza mi nadal mnostwo wzruszen, poplacze sobie nie raz :) Ostatnio wzruszyl mnie gdy po karmieniu przed snem trzymam go w ramionach a on pomalutku juz zasypia i nagle otwiera szeroko oczy, patrzy na mnie, usmiecha sie szeroko i zasypia jakby mowil "mamusiu jest cudownie w twoich ramionach". 

A moj maz jest fantastycznym tatusiem, uwielbiam patrzec jak zajmuje sie malym, jak przewija mu pieluche, karmi go, gada o "meskich sprawach", jak cudownie sie z nim bawi. Widze ze sam bardzo dba o to zeby jego wiez z malym byla jak najlepsza :):)

Kocham tych moich chlopakow najbardziej na swiecie, zrobilabym dla nich wszystko a macierzynstwo jest dla mnie cudowna sprawa :):) 

Buziaki
carolyna :*

środa, 21 listopada 2012

gdy lobuz nie chce spac...

Hej :)

Dzisiaj pisze troche w nietypowej sprawie. Moj maly lobuz nie chce spac i chcialabym zeby jakies doswiadczone mamy moze cos mi poradzily, pomogly. Ale zaczne od poczatku :)

Za rada pewnej doswiadczonej juz mamusi (kocham cie Matrini :*) od samego poczatku wprowadzamy staly rytulal a minowicie jedzenie-kapiel-buziczki.przytulaczki-spanie (czasem jedzenie jest przed kapiela czasem przed i po). Kapiel staramy sie przeprowadzac miedzy 19.30 a 20.00. Wszystko idzie super pieknie, kapiel uwielbiamy, sa pogaduszki, wyciszanie przed snem, po kapieli jedzonko, przytulenie do mamusi,buziaczek i odkladamy do lozeczka. Czasem synus spi juz w w trakcie jdzenia, czasem zasypia dopiero w lozeczku. I tu zaczyna sie problem. Synus zasypia bardzo mocnym snem, jednak przewaznie po ok 40-60 min budzi sie znowu. Czasem daje mu mleko i zasypia z powrotem, jednak przewaznie jest on obudzony i "buszuje" w lozeczku do godziny 22-23ej. "buszuje" tzn ze nie chce wogole spac i nie pomaga nic, ani zapalona lampka, ani zgaszona. Czasem pomaga karuzela, znudzony od patrzenia na nia w koncu zasypia. Jednak przewaznie jest tak ze wlaczamy karuzele i zostawiaomy go zeby sie wybawil. Nie chce go brac do duzego pokoju bo uwazam ze to nie ma sensu. Tak wiec latamy do niego co jakis czas a to dac smoczka, a to poglaskac po glowce. Tylko z niego zrobil sie juz taki maly cwaniaczek, gdy tylko zostanie za dlugo sam zaczyna lekko poplakiwac (nigdy nie dopuszczamy do sytuacji zeby sie wyplakal , "bo w koncu zasnie") a gdy tylko ktores z nas postawi noge w sypialni od razu na jego buzce pojawia sie usmiech. Probowalismy juz wszystkiego, raz zasnie przy zapalonej lampce, raz przy zgaszonej, raz przy karuzeli, raz bez niej, raz ze smoczkiem lub bez niego. Tepmerature w pokoju mamy dobra,miedzy 19 a 21 °c, malego ubieram normalnie czyli spiochy do spania badz body na dlugi rekaw z golymi nogami w zaleznosci jaki spiworek do spania jest. Spi w dzien pare razy, wiec nie kladzie sie spac wymeczony na maksa. Tak dzieje juz juz od jakiegos czasu i sami juz nie mamy pomyslu. Wczoraj np Jurek wzial go po tym przebudzeniu do pokoju i rezultat byl taki ze zasnal dopiero przed 24ta. Faktem jest ze gdy zasypia on tak pozno (22-23) to potrafi spac do 5-6tej rano. Czasem zdarza mu sie obudzic w nocy tylko raz na karmienie czasem obudzi ze dwa razy. W dzien mamy juz swoj schemat, swoje godziny ale te wieczorne zasypianie jest meczace. 

A jak bylo u was? Co Wy byscie nam poradzili? Robic cos z tym czy czekac az samo sie ureguluje? Czekam na jakies wskazowki :)

buziaki :)
carolyna 

piątek, 16 listopada 2012

3 miesiac :):)

Kurcze mam takie zaleglosci, tyle chcialabym napisac, opowiedziec. Ale przyznam wam szczerze ze mimo iz usiade przy kompie, wlacze nowy post po rpostu bark mi weny, checi, czasu na napisanie. zagladam do was regularnie, z telefonu meza ale tez malo zostawiam komentarzy czy jakis opini.

Jednak na poczatek pochwale sie ze mielismy ostatnio dwie male imprezki tzn a w niedziele urodzinki a synus w poniedzialek konczyl trzy miesiace. Trzy najcudowniejsze miesiace, pelne usmiechu, radosci  i szczescia ale takze lez i niepokoju,. Naszy synus jest teraz takim fajnym bobasem, ktory wstaje z usmiechem na ustach, usmiecha sie gdy tylko widzi mamusie i tatusia. Bastian juz od jakiegos czasu przesypia prawie cale noce, budzi sie raz na karmienie, czasem zdarza sie mu odskocznia od schematu :P ale sa to sporadyczne wypady :D tak wiem przesypiamy juz prawie cala noc, faktem jest ze mamy zdecydowanie wiecej snu i matka moze sie w koncu troche wyspac :D Wiecie powinnam teraz zrobic wyliczanke co moj synus umie a czego nie ale po co??? Rozwija sie doskonale, zaczyna chwytac zabawki i pomalu pakowac je do buzki, a najlepsza zabawka dla niego sa jego palce. Czasem w jego usteczkach moze wyladowac niemal cala dlon tzn piastka :) nie wiem ile wazy ale calkiem sporo juz stwierdzajac po obolalych rekach gdy nosi sie go po mieszkanku i pokazuje wszystkie zakamarki :) Bo on taki ciekawski jest ze w miejscu nie chce zbyt dlugo polezec.




Mata cieszy sie coraz wiekszym zainteresowaniem, zabawki rowzniez zwlaszcza kolorowe :)na lezaczku tez czasem troche posiedzi, ale nie za dlugo bo juz nudno :) No i w koncu polubil lezenie na brzuszku ale tez nie za dlugo, najlepiej lezy sie przez kapiela :) I najwspanialsza sprawa: Bastian zaczal smiac sie w glos/ na glos!!! boziu jak cudownie jest slyszec jak on sie smieje, az sie poplakalam za pierwszym razem :):) 
z zyrafka Sophia- prezencik od mamusi

a tak to synus nam rosnie na super kawalera, bywa marudny ale na szczescie takich chwil jest bardzo malo :) Mysle ze jest o szczesliwym bobasem a my szczesliwymi rodzicami :):)

buzka
carolyna :)

Liebster Blog


Wyrozniona zostalam jakis czas temu przez Mame DiabelkaKamileKasie Wojtakowaska oraz PlateePertude :)

Pytania Mamy Diabelka


1. Znak zodiaku
Skorpion

 2. Co ważniejsze miłość czy przyjaźń?
I to i to 
3. Jaką muzykę lubisz?
Slucham wszystkiego po trochu
 4. Ulubiona zabawa z dzieckiem
poranne rozmowki i tance :D
 5. Chciałabyś mieć inne imię? Jak tak to jakie?
uwielbiam swoje imie :)
 6. Jak się dzisiaj czujesz? :)
fantastycznie )
 7. Co najczęściej robisz na obiad?
cos szybkiego i smacznego i w miare zdrowego :)
 8. Plaża czy las?
plaza
 9. Morze czy góry?
gory
 10. Gdybyś mogła, cofnęłabyś czas?
nie, jest idealnie
 11. Słodkie czy kwaśne?
kwasne

Pytania Kamili

1. Czego się obawiasz najbardziej
ze cos moze sie stac moim ukochanym osobom
2. Twoje dziecko jest podobne do Ciebie czy Taty?
Taty
3. Wysypiasz się? ;)
teraz juz tak :)
4. Mieszkacie sami czy z rodzicami/teściami?
SAMI :):)
5. Najlepsza cecha u Twojego dziecka?
jak powiedzial moj maz: jest facetem :P
6. Najgorsza cecha u Twojego dziecka?
jest idealny :p
7. Najchętniej ubierasz się w...?
cos wygodnego
8. Bałaganiara czy czyścioch?
staram sie byc czysciochem :D
9. Uśmiecham się gdy...?
zawsze, zwlaszcza gdy widze moich facetow :)
10. Twoje największa marzenie?
sie spelnilo :)
11. Szklanka do połowy pełna czy do połowy pusta?
do polowy pelna 

Pytania Kasi

1.Jak brzmi Twoje prawdziwe imię?
Karolina
2.Ile masz lat?
27
3.Twoje hobby?
w tej chwili Bastian to cale moje zycie :) a tak to uwielbiam czytac ksiazki :)
4.Jaki alkohol lubisz najbardziej?
dobre wino
5.Ulubiona potrawa?
Spaghetti carbonara
6.Czy czekasz na święta z niecierpliwością?
oj tak :)
7.Ulubiony aktor?
jest paru
8.Ulubiony serial?
chirurdzy, 90210
9.Ulubiona piosenka?
piosenki Adele
10.Masz jakieś zwierzątko w domu?
nie
11.Lubisz czytać?
uwielbiam!!

Pytania Platei

1. Czym dla Ciebie jest rodzina?
Calym swiatem, spelnieniem marzen
2. Gdybyś miała możliwość porozmawiać z kimkolwiek na świecie, nawet z osobą, która już zmarła – kto by to był i dlaczego?
z moim s.p. Tata, o wszystkim co wydarzylo sie w moim zyciu po jego smierci
3. Czy kobieta powinna pracować, czy lepiej by została jak najdłużej w domu, z dziećmi?
zalezy od kobiety, ja bym chciala jak najdluzej zostac z dzieckiem ale tak samo isc do pracy 
4. Kiedy ostatni raz tańczyłaś, z kim, co i z jakiej okazji?
wczoraj z bastianem :), a tak powaznie to w sylwestra z mezem :)
5. Zmieniłabyś swój zawód?
nie
6. Czy czegoś żałujesz w życiu? Czego?
ze nie poszlam na studia
7. Jaka umiejętność ze szkoły jest wg Ciebie najprzydatniejsza?
umiejetnosc przetrwania :p
8. Czy zdecydowałabyś się na życie w komunie razem z innymi rodzinami? Jeśli tak (jeśli nie) to dlaczego?
nie, ciezko mi powiedziec
9. Co ostatnio wywołało Twój szczery śmiech (film, kawał, a może coś innego)?
smieje sie codziennie, a juz w szczegolnosci gdy jestesmy we troje, ja, jurek i bastian :D
10. Czy chciałabyś się przeprowadzić?
nie
11. Czy jest ktoś za kim tęsknisz?
Tata

Dziekuje wam bardzo za te nominacje, ja nominue wszystkich chetnych a oto moje pytania, jesli macie chec odpowiadajcie czy to w komentarzach czy na blogu..


1. Ulubiony miesiac
2. kawa czy herbata?
3. Jesli mialabys jedno zyczenie do spelnienia co by to bylo?
4. Jak poznalas swojego meza/narzeczonego/chlopaka?
5. Dlaczego prowadzis bloga?
6. Jakie wybralas imie dla swoje dziecka i dlaczego akurat takie?
7. Czy chcesz miec wiecej dzieci?
8. Wakacje pod namieotem czy w hotelu?
9. twoja najwieksza zaleta i wada?
10. srebro czy zloto?
11. Myslisz ze prawdziwa przyjazn istnieje?

buziaki
carolyna :)

poniedziałek, 29 października 2012

A cio...

Hej :)

Odkad pamietam (czyt. odkad obudzil sie we mnie instynkt macierzynski i strasznie zapragnelam dziecka) obiecalam sobie, ze gdy bede prowadzic rozmowy czy przemawiac do swojego bobasa bede mowic do niego normalnie jak do doroslego czlowieka. Zawsze gdy tylko slyszalam jak sie mowi do malenkiego dziecka " a cio..", "a dami papu.." i tego typu zmiekczenia zalewala mnie krew. Czemu nie mozna mowic normalnie?! przeciez to my jestesmy pierwszymi nauczycielami swoich dzieci i jesli zalezy nam zeby pozniej ich mowa byla poprawana, mowmy do nich normalnie. Ja bardzo czesto bedac jeszcze w ciazy powtarzalam ze takie mowienie uwazam za blad, ze chce aby do mojego dziecka mowiono normalnie, a gdy ktos mowi "dziecinne" staram sie zwrocic delikatnie uwage. Efekty takiego "normalnego" mowienia widze u siebie w rodzinie, mam kuzynke ktora ma dwuletnia coreczke i Oliwka potrafi zaskoczyc swoja prawidlowa mowa, tylko dlatego ze jej mama rowniez przestrzegala tego aby zwracano sie do niej normalnie.

A co wy o tym myslicie? Jak podchodzicie do takiego dziecinnego gadania?

Ech powiem wam ze pogaduchy z moim syneczkiem, zwlaszcze poranne to najlepsza czesc dnia. Bastian zrobil sie niesamowity gadula, potrafi krzyknac dla zwiekszenia efektow swoich historii :) jest strasznie radosnym, rozrsmianym maluchem, ktory uwielbia mocne meskie glosy, to do facetow usmiecha sie szybciej jak do kobiet :) Ale gdy tylko uslyszy mamusie to juz wogole, jego usmiech jest tak slodki ze od razu sie rozplywam :):) Jestem na maksa zakochana w swoim maluchu :D;D

buziaki i milego dnia :)

carolyna

poniedziałek, 22 października 2012

Lozeczko czy lozko rodzicow??

Witajcie :)

Na wielu mamowych blogach czytam ze wiele z mam zdecydowalo sie na spanie ze swoimi pociechami w swoich lozkach tzn maluszek spi razem z rodzicami. My z Jurkiem wiele na ten temat dyskutowalismy i zgodnie zdecydowalismy ze Maly bedzie spal w swoim lozeczku. Wiem jak wiele jest plusow spania razem z dzieckiem, zwlaszcze jesli karmi sie piersia. Ma sie dziecko caly czas przy sobie, wiem jak cudnie jest budzic sie majac w lozku swoj skarb. Wiem bo my mimo tego ze Maly nie spi z nami mamy swoj zwyczaj ze co ranek, zalezy o ktorej on sie obudzi na poranne karmienie (miedzy godz 5 a 7), bierzemy go do siebie do lozka. Bastian wtedy zazwyczaj nie zasypia od razu tylko urzadza sobie poranne pogaduchy, wiec my staramy sie lekko przebudzic i pogadac z nim. Uwielbiam te chwile gdy Maly "wymeczony" gadaniem zasypia miedzy nami. Wiec czemu nie spimy caly czas z nim? Ano dlatego ze zgodnie uznalismy ze kazde bedzie mialo swoje miejsce do spania. Rodzice swoje i Maly swoje. Nie powiem probowalismy pare nocy spac z nim ale wstawalismy tak niewyspani i zmeczeni ze mimo tego iz bylo cudnownie miec malego kolo siebie uzalismy ze lepiej przespac pol nocy niz chodzic niewyspanym i rozzalonym w dzien. Wystarczaja nam te chwile gdy maluszek jest z nami kazdego ranka. Czasem gdy mezus idzie na noc do pracy wtedy zeby nie czuc sie samotna w lozku biore Malego na cala noc do siebie, spi wtedy na miejscu tatusia. 

Wiem jak wiele jest zalet spania z dzieckiem, jednal my uwazamy ze nam tez nalezy sie troche prywatnosci, intymnosci. Pewnie teraz posypia sie gromy na mnie ale postanowilismy byc konsekwentni. A jakie jest wasze zdanie? Spicie z Waszymi pociechami caly czas czy tak jak my macie swoj rytulal?

Buziaki 
carolyna :)

piątek, 19 października 2012

Dzien, o ktorym chcialoby sie zapmniec...

Hej :)

Byslismy wczoraj u pani doktor, na kontroli i najgorszym koszmarze czyli szczepieniu. Maly byl bardzo wesolutki, gadal sobie z pana doktor, opowiadal jak to z tatusiem dyskutuje o wedkowaniu i samochodach. Zwazylismy sie - 5470, zmierzylismy - 60 cm i ogolnie zbadalismy. Serduszko bije doskonale, glowke trzyma super, bioderka w najlepszym porzadku. Jedyne co musimy robic to klasc go na brzuszku i masowac plecki. Tak wiec maluszek rosnie nam idealnie zdrowo :D No i przyszedl czas na szczepienie, bylismy szczepieni wszyscy. Najpierw Maly dostal po jednym zatrzyku w obie nozki i wtedy peklo mi serce. Maly tak niemilosiernie sie rozplakal a mnie sie go tak szkoda zrobilo, ze sama z tego wszystkiego sie poplakalam. Gdybym tylko mogla zabralabym caly jego bol. Ale utulilam go mocno, przemawiajac cichutko do niego, ze jest takim dzielnym chlopcem, ze bedzie zdrowiutki, ze mamusia kocha go nad zycie. Tulilam go caly czas az uspokojony biciem mojego serca zasnal mi w ramionach. Dostalismy czopki bo wieczorem mogla pojawic sie goraczka, mialam przykladac cos zimnego w miejsce szczepienia (przez spiochy). Balam sie strasznie wieczora bo mezus w pracy, wracal dopiero ok 23ej. Jednak wczoraj byla tak cudowna pogoda, ze skorzystalam i bylismy na spacerze, standardowo ponad 2h. Maly caly czas spal, wrocilismy do domku to bylo ok, jednak pod wieczor zaczal sie koszmar. Bastus tak strasznie plakal, ze mnie po raz kolejny peklo serce. Bylo mi go tak szkoda, plakalam razem z nim bo nie wiedzialam jak mu ulzyc. Dawalam mleczko, herbatke, smoczek, nic nie pomagalo. Wiec chodzilam z nim i tulilam go w ramionach az pomalutku zaczal sie uspokajac, jednal caly czas pochlipiwal sobie. Ciezko patrzec na cierpienie malutkiego. Mielismy te szczescie ze obylo sie bez goraczki, po ok dwoch godz malutek zasnal. Noc przespal super, spal od ok 21.30 do 2 w nocy wiec bylam szczesliwa ze juz bylo dobrze :D 
Misiu po szczepieniu


A ja dzis obudzilam sie z bolem glowy, spuchnietymi oczyma ale widok usmiechu syneczka wynagradza mi wszystko. Tylko wiem ze za miesiac powtorka z rozrywki, ale bedzie wtedy mezus wiec mysle ze bedzie latwiej. 

Pozatym wczoraj dostalismy listy ktore pisalismy do siebie gdy bylismy w szkole rodzenia. Mielismy je dostac gdy ostatnia z dziewczyn z kursu urodzi. Czekalam z przeczytaniem az mezus wroci. I kolejne morze lez wylane, gdy czytalam co ukochany do mnie napisal, i widzialam lzy w jego oczach gdy czytal co ja tam nabazgralam. Przytulilismy sie do siebie mocno, nie potrzebowalismy slow. I powiem wam ze te listy przyszly w doskonalym momencie, utwierdzajac nas ze jestesmy prawdziwymi szczesciarzami :) 
Kocham tych moich chlopakow nad zycie :):)

pozdrawiam 
carolyna :)

środa, 17 października 2012

2 miesiace za nami :D

Hej :)
Oj dawno mnie nie bylo, oj dawno. Zagladam do Was, jednak kompletnie brakuje mi czasu zeby cos skrobnac. Maly kompletnie zajmuje mi czas. Nie narzekam bo uwielbiam kazda chwile spedzona z syneczkiem, tym bardziej ze moj maly to juz taki fajny kawaler sie robi.

12.10 minely nam juz dwa mieisace, dwa najcudowniejsze miesiace pod sloncem. Fakt nie zawsze jest kolorowo, dla mnie koszmarem byl pierwszy miesiac. Przyzwyczajenie sie do nowej sytuacji, nowej roli, odnalezienie sie w tym wszystkim tez zajelo mi troche czasu. Musielismy z Bastianem nauczyc sie siebie, on nas i my jego. Mysle ze pomalutku, malymi kroczkami dochodzimy do coraz wiekszego i lepszego porozumienia :):) Tak wiec jak wspomnialam nasz smyk skonczyl dwa miesiace. Jest cudownym, rozesmianym i wesolym maluszkiem, ktory potrafi juz pokazac swoj uparty charakterek :D (mezus mowi ze to po mamusi ma :P) Zaczyna coraz wiecej "gadac" i obok "agu", "grr" pojawia sie wiecej slow i w dodatku coraz glosniejszych, potrafi czasem tak fajnie krzyknac :) No i usmiecha sie rozbrajajaco, to miod dla moich oczu widziec bezzebny usmiech synusia :) Bastus zaczyna rowniez przejawiac coraz wieksze zainteresowanie swoimi raczkami, widze jak coraz czesciej "laduja" u niego w buzce, jak mietoli swoje paluszki, no i jak zaczyna juz pomalutku lapac rozne przedmioty, zwlaszcza miekkie typu pielucha badz czapeczka misia. Teraz troche o tym misiu, kupilismy Malemu misia do lozeczka, ktory ma taka jakby chustke pod brodka i czapeczke. Misiu zawsze stal kolo glowy malego i ktoregos razu zauwazylam ze gdy maly zasypial misiu po jakims czasie lezal kolo jego twarzy. Zaczelam obserwowac co Bastian robi i widze jak raczkami glaska misia badz lapie go za te chustke lub czapke, po czym trzyma mocno i tak zasypia. Teraz to juz chyba zaczyna byc jego najlepszy przyjaciel bo gdy tylko odloze go do lozeczka raczkami szuka swojego Misia :D


No i zauwazylam ze strasznie ruchliwy zrobil sie nasz maluszek, potrafi machac nogami i raczkami nieprzerwanie nawet 20 min :):) Teraz w dzien spi nam bardzo malo, chyba ze jestesmy na spacerze to wtedy spi przez ok 2-3 godz. Jest bardzo ciekawy wszystkiego, lubi urzadzac sobie pogaduchy, czasem nie potrzebuje nawet towarzysza do rozmwy :) Jednak najlepszym kompanem jest Tatus. Maly jest w swoim tatusiu strasznie zakochany :D Gdy tylko uslyszy jego glos, nie musi go widziec, od razu na jego buzce pojawia sie wielki usmiech, uwielbia gadac z tata, maja swoje meskie sprawy do omawiania :) Uwielbiam na nich patrzec, czuje sie wtedy taka szczesliwa :D

A co mamusia i tatus czuja po tych dwoch miesiacach. Wiemy ze mamy wielki szczescie ze maly jest z nami, ze zdrowo rosnie, jest pociesznym maluszkiem, ktory wynagradza nam wszystko. Nie sposob sie na niego zloscic, jest po prostu rozbrajajacy. My kochamy sie jeszce mocniej, czasem ciezko nam sie dogadac ale mysle ze niekiedy zmeczenie daje o sobie znac. Jednak nie gniewamy sie na siebie dlugo, szkoda nam na to czasu. 

Kocham cie syneczku :):)

Milego dnia :)
carolyna :)

czwartek, 4 października 2012

Skok rozwojowy

Hej :)
Mielismy ostatnio male problemy z karmieniem tzn. synus je malo a czesto. Karmiony jest MM, wiec przerwy miedzy karmieniami powinny wynosic 3-4 godz, u nas czasem sa to tylko 1- 1,5 przerwy. Oczywiscie je wiecej i wtedy te przerwy sa dluzsze. Jednak postanowilam mu unormowac te przerwy. Od paru dni zapisuje ile i w jakich godzinach maly je i takim sposobem pomalutku staram mu sie wprowadzic dluzsze przerwy miedzy. Nie zawsze mi to wchodzi, bo maly wyraznie domaga sie jedenia- wypycha jezyczek, mlaska i pcha raczki do buzi no i placze. Dopiero po przewertowaniu internetu pomyslalam ze to moze byc skok rozwojowy, o ktorym pisza ze maly moze sie domagac jedzenia nawet co godzine. I tak rzeczywiscie bylo. Bywa ze budzi sie po godz a czasem po 2,5. Teraz juz pomalutku sie to normuje i widze ze zaczyna juz ustalac sobie swoj rytm dnia tzn domaga sie jedzenia mnie wiecej w tych samych godzinach :)  Ale musze powiedziec ze duzo ulatwilo mi tez zapisywanie ile i o ktorej godzinie je :)

A tak to maly jest po prostu cudasny!!!! Kocham go bezgranicznie i kazdego dnia zaskakuje mnie coraz bardziej. Zaczyna juz reagowac na glos mamusi i tak pieknie sie usmiecha :) Zawsze gdy do niego podchodze mam usmiech na ustach i powiem wam ze dziala cuda, nawet gdy maly ma minke do placzu, po chwili zagadywania pojawia sie cudny, bezzebny  usmiech od ucha do ucha :) Zaczyna juz coraz bardzie reagowac na zabawki, jak pomacham mu przed buzka pluszowym zoltym sloneczkiem wodzi z ciekawoscia oczyma i probuje juz pomalutu chwytac w raczki. I tym samym czeka nas wyprawa do sklepu bo my tak szczerze mowic nie mamy jeszcze praktycznie zabawek dla niego, oprocz dwoch pluszakow :) A mysle o jakich kolorowych zabawkach. I stad moje pytanie. Co byscie polecily?? Co myslicie o karuzeli nad lozeczkiem?Warto ja kupic? Jesli macie jakies interesujace zabawki to czekam na prpozycje, linki zebym mogla spojrzec i ewentualnie wiedziec na co zwrocic uwage :)

buziaki i pozdrowienia :)

carolyna 


środa, 26 września 2012

Nosidlo Marsupi :D

Witajcie :)
Jakis tydzien temu zakupilismy w praxis mojej poloznej nosidlo MARSUPI i dzisiaj chcialabym troszke o nim napisac. Bardzo bylam z poczatku napalona na chuste ale w internecie taki wielki wybor, ze nie wiedzialabym za chiny na jaka sie zdecydowac a nie mam czasu siedzienie na forach i czytac jaka jest najlepsza. Pozatym uwazam ze  jako osoba wiekszych ksztaltow wygladalabym po prostu komicznie gdybym sie jeszcze owinela metrami materialu. No i balam sie ze jakos tego nie ogarne. Ale zadzwonilam do swojej poloznej i zapytalam ja o rade, no i ona polecila mi wlasnie nosidlo. Tak wiec wybralismy sie we trojeczke do jej przychodni zeby obmacac, przymierzyc i wybrac. Mielismy do wyboru wlasnie Marsupi i inne nosidlo (nie pamietam fimy) ale bylo ono bardziej usztywniane i skomlikowane tzn mialo pelno paskow ktore przypinasz takimi zatrzaskami. Z poczatku wlasnie ono mi sie spodobalo ale gdy ubralam na siebie stwierdzilam, ze nosidlo-plecak wogole mi nie odpowiada. 

Marsupi natomiast jest wykonane z 100% bawelny, jest przypinany na rzepy (bardzo solidne rzepy) i gdy tylko wlozylam w to Bastiana wiedzialam ze to jest to :D Material jest przyjemny w dotyku, mozna go prac w calosci. My wybralismy najwiekszy rozmiat, spokojnie pasuje na nas oboje, a kolor ruby red. Kosztowal nas 65€. Oto co pisza o nosidle Marsupi:
Zalety nosidła MARSUPI PLUS:
- Przeznaczone do noszenia dzieci od pierwszego dnia od 3,5kg do około 15 kg
- Łatwe i szybkie w zakładaniu
-Specjalna opaska zmniejszająca rozmiar siedziska dla noworodka

- Niemowlę zachowuje w MARSUPI optymalną dla niego pozycję "M" - zaokrąglony kręgosłup, nóżki w pozycji żabki
- Wbudowana wkładka, zapewniająca idealne podparcie główki dla dzieci, które nie trzymają jej jeszcze samodzielnie
- MARSUPI odciąża kręgosłup noszącego - ciężar dziecka jest równowmiernie rozłożony, dzięki miękko wypełnionym pasom naramiennym
- W MARSUPI mozna nosić dziecko z przodu, na plecach, z boku - zawsze przodem do noszącego
- Nosidełko MARSUPI jest kompaktowe i zabiera bardzo mało miejsca po złożeniu
- W komplecie z MARSUPI otrzymasz zgrabny pokrowiec na nosidełko
- Wyprodukowane z bawełny organicznej
zrodlo:KLIK

Pierwsze proby wlozenia malego byly dalekie od idealu, maly tak sie rozplakal ze musialam go wyciagnac, za drugim razem zwymiotowal na mnie (ale ja durna chcialam go wlozyc po jedzeniu wiec mam za swoje :P), kolejne proby tez konczyla sie na 5 min noszenia. Az do dzisiaj bo w koncu sukces i wybralismy sie na spacer :D:D Maly cudownie zasnal i spal przez caly czas czyli ok 1,5 godz spacerowania. Chcialam jeszcze chodzic ale niestety niebo zasnulo sie czarnymi chmurami i balam sie ze nas zmoczy. Ale i tak jestem przeszczesliwa ze nam sie udalo. Teraz bede sie staral przyzwyczajac go do takiego noszenia bo w tym nosidle mozna dzieci nosic do 15 kg :) I powiem szczerze ze jestem nim zachwycona, a bliskosc synka jest nie do opisania :):) A czy Wy posiadacie cos do noszenia swojego malucha? 

No i pochwale sie ze nasza zaba wazy juz 5 kg :):)

buziaki 

carolyna

poniedziałek, 24 września 2012

6 tygodni

Hej :)
Minelo juz szesc tygodni odkad nasz cudowny syneczek jest z nami :) Tan czas leci jak szalony a ja widze jak ta wspaniala istotka zmienia sie z dnia na dzien :) Basti zaczyna sie juz cudownie usmiechac (nie raz poplacze nad tym bezzebnym usmiechem), urzadamy sobie poranne pogaduchy, ktore nieswiadomie wprowadzil tatus :) Tak wlasnie w zeszlym tygodniu mezus wracal caly tydzien po nocnej zmianie i byl w domku ok 7mej rano i Maly byl juz przebudzony wiec Jurek hop Malego do lozka do nas i zaczynal przeprowadzac z nim meskie rozmowy. I wtedy zobaczylam jak ci moi mezczyzni sie swietnie dogaduja. Maly niesamowicie reaguje na dzwiek glosu tatusia, usmiecha sie bez przerwy i cos tam gada po swojemu :) Wzruszam sie na ten widok, ale czasem ogarnia mnie lekkie uczucie zazdrosci, ktore szybko mija bo mezus tyle czasu spedza w pracy ze wiele chwil mu ucieka, wiec kazda jest na wage zlota :) 

Tak wiec zmienil sie synus niesamowicie. Stal sie ciekawskim i coraz bardziej towarzyskim brzdacem z pulpasnymi polikami :D Nie ukrywam ze nadal bywa ciezko, a mnie nie raz zdarza sie poplakac z bezsilnosci, ale pomalutku dochodzimy juz do coraz lepszego porozumienia. Problem z kupkami juz zniknal, a my juz sie nie martimy tym tak bardzo :) Karmie caly czas MM, podaje mu takze moje mleko. Jednak o karmieniu napisze osobny post. 

Minelo szesc tygoni i tym samym zakonczyl sie czas pologu. Niebawem wybieram sie do ginekologa i musimy zastanowic sie nad metoda antykoncepcji, badz z niej zrezygnowac. A to dlatego ze zaczynamy rozmawiac o drugim dziecku. Pewnie wiele z was lapie sie za glowe, ze ledwo maly ma 2 miesiace a my juz o drugim myslimy. Ano dlatego ze moj mezus jest duzo starszy odemnie (17 lat) i niedlugo bedzie mial 45 lat i nie chce czekac zbyt dlugo. Ja chcialabym choc rok przerwy, maz chce miec  juz w przyszlam roku drugie. Tak wiec dyskutujemy nad tym i ciezko dojsc nam do porozumienia. Bardzo chcialabym miec drugie dziecko ale nie tak szybko, maz nie che czekac zbyt dlugo. Co z tego wyniknie, jeszcze nie wiem. Ale milo byc o pologu, tak wiec pierwsze tygodnie odpoczywalam jak zalecila polozna, krocze szybko sie zagoilo, my odczekalismy jakis czas z milosnymi igraszkami. Balam sie, ze po porodzie cos sie zmieni w naszym zyciu seksualnym ale powiem ze jest wrecz o wiele lepiej, ja czuje wszystko o wiele intensywniej, a tak sie obawialam :)


No i moja zaba kochana :D:D
Dla takiego usmiechu wart zyc :)
Kocham cie syneczku najbardziej na swiecie :D

buzka 
carolyna

poniedziałek, 17 września 2012

Dyskusja

Nikt mi nie powie ze z dziecmi nie idzie podyskutowac :D

Te dzieciaki sa bezbledne!!!

buziaki 

carolyna :)

czwartek, 13 września 2012

To juz miesiac!!!!

Dnia wczorajszego nasz synus skonczyl swoj pierwszy miesiac zycia! Wyobrazcie sobie ze ja nawet nie wiem kiedy ten czas zlecial i kiedy ten nasz smyk tak "urosl". Dni mijaja nam jak szalone, ja zdezorientowana nawet nie wiem jaki to dzien tygodnia, nie wspominajac jaki dzien miesiaca. Dzis wiem ze czwartek bo wywozili smieci :P a wczoraj ze byl 12ty bo Bastus mial swoja miesiecznice :D
Nie wspominalam o tym ale w zeszly piatek wyjachala juz moja mamcia, a w ten poniedzialek mezus wrocil juz do pracy, tak wiec od poniedzialku jestem calkowicie zdana na siebie. I jakos sobie radze, czasem ciezko jest ogarnac to wszystko ale wiem ze z czasem dojde do lepszej wprawy :D

Co zmienilo sie przez ten miesiac. Ano bardzo duzo. Niby to tylko miesiac ale widze jak z dnia na dzien nasz synus zmienia sie w fajnego malego facecika, zreszta jest nim od poczatku :D Pomalutku dochodzimy do coraz wiekszych porozumien i zaczynamy sie coraz lepiej dogadywac. Synus wspaniale rosnie, przybiera na wadze i kadzego dnia jest jeszcze cudowniejszy niz poprzedniego. Zaczynamy juz sobie fajne pogaduszki urzadzac, synus zaczyna juz wydawac jakies swoje dzwieki "agrrr", co wywoluje niesamowite wruszenie u mamusi. No i pomalutku zaczyna sie swiadomie usmiechac, zwalszcza gdy mowie do niego. Bastian jest pogodnym i rozkosznym maluchem, jednak nadal mamy problemy z kupkami i bolacym brzuszkiem. Staram sie jak moge ulzyc mu w tych bolaczkach, masujemy brzuszek, kladziemy go jak najczesciej na brzuszku, w czasie kapieli dlugo polewamy ciepla woda brzuszek no i kladziemy czasem termofor z ciepla woda. Czasami pomaga, czasem musimy ratowac sie czopkami bo serce mnie sciska gdy widze jak on sie meczy. Karmie go nadal i piersia i mlekiem m, chociaz ostatnio coraz bardziej mi przy piersi marudzi, ale sciagam wtady pokarm i daje mu butelka. Juz pogodzilam sie z tym ze nie moge karmic go calkowicie piersia. Nie ja pierwsza i nie ostatnia. Po co mam sie stresowac, zeby to wszystko przeszlo na malego?

Tak wiec ten pierwszy miesiac zlecial nam bardzo szybko. Maly spi juz lepiej w nocy, w dzien roznie to bywa. Wiadomo ze nie zawsze jest idelanie, ale jest o wiele lepiej jak na poczatku. Zdarza mi sie jeszcze poplakac ze zmeczenia, zwlaszcza jak maly nie chce spac w nocy a ja padam z nog. Jednak jeden jego usmiech, spojrzenie na anielka buzke i zapominam o wszystkim :)

Od porodu minal juz miesiac i moja waga pomalu sie normuje, zostalo mi zaledwie 2,5 kg do wagi sprzed ciazy (w ciazy przybralam ok15-16kg, chociaz mialam tylko przytyc polowe z tego). Tak wiec moje zachcianki ciazowe bardzo szybko zlecialy :) Nie zostaly mi zadne rozstepy, jedyne co mnie niepokoi to ze chyba zaczynaja mi sie pojawiac zylaki :/ Musze obserwowac swoje nogi, lezec nimi do gory a jak cos bedzie sie dziac to szybko do lekarza. Tak ogolem to moje samopoczucie jest w miare dobre. Jestem przeszczesliwa jako mamusia, uwazam ze maciezynstwo to najwspanialsza sprawa a Bastian to najwiksze szczescie. Jestem taka dumna patrzac na niego i zrobie wszystko w mojej mocy zeby sprostac tym nowym obowiazkom, ktore wywrocila nasz swiat do gory nogami. 

Chcialabym napisac ze jutro napisze o tym jak radzi sobie Jurek ale nie wiem czy mi maly na to pozwoli. Tak wiec jak tylko bede miec chwilke czasu obiecuje ze sie pojawie :):)

"Lotnik"

"no tato wez mnie nie gilgocz :D"
buzka

carolyna


poniedziałek, 10 września 2012

Wizyta kontrolna u lekarza

Hej :)

Bylismy w piatek z Bastianem na wizycie kontrolnej u lekarza (U3). Tam synus zostal zwazony- 4300g, zmierzony- 56cm i ogolnie zbadany. Wszystko jest w normie, usg bioderek nie wykazalo niczego niepokojacego, usg glowki tez w porzadku. Dostalismy jednak skierowanie do ortopedy poniewaz Basti ma bardzej wyrobiona jedna strone miesni na szyji. Nie musimy sie tym martwic, lekarz tylko ma sprawdzic czy trzeba cos z tym zrobic. Albo jakies masaze albo zobaczymy. Pozatym byc moze maly bedzie musial miec nacinana blonke ktora znajduje sie pod jezyczkiem. Jest ona za krotka ale mamy obserwowac czy cos sie zmienia, jesli nadal bedzie krociutka trzeba bedzie ja lekko naciac. A tak to synus rosnie zdrowo i juz zarywa laski. Przy rejestracji zauroczyl wszystkie dziewczyny tam pracujace :D:D 

Pozatym pomalutku wszystko sie normuje. Synus pozwala nam wiecej spac w nocy, sporadycznie zdarza mu sie, ze marudzi w nocy. Kupki tez pomalutku sie normuja, podajemu mu czasem kropelki Sab Simplex polecone przez Bogumile. Karmie go i piersia i mlekiem m. Niestety nie mam co liczyc na to ze uda mi sie karic sama piersia. Z poczatku bylam tym zalamna, bardzo chcialam karmic tylko piersia ale dzieki mezusiowi, mamie i Bogumile zrozumialam ze to nie koniec swiata. Uspokoilam sie i zaczelam postrzegac tez pozytywna strone karmienia butelka. Moge wyreczyc sie mezusiem, ale dzieki temu buduje on mocniejsza wiez z synem :) A ja uwielbiam patrzec jak siedza na kanapie, Jurek karmi malego i gada cos tam do niego a Basti slucha tatusia z wielkim zainteresowaniem :)

Tak wiec pomalutku dochoczimy do porozumienia, fakt ze synus potrafi czasem pokazac pazurki ale jest przeslodkim i kochanym bobasem, ktorego chyba nigdy nie przestane obcalowywac, no chyba ze mi zabroni :P ale teraz jeszcze korzystam poki moge :D

buziaki

carolyna

czwartek, 6 września 2012

Szczesliwa, zakochana i ...zmeczona

Jestem szczesliwa!!! Mam cudownego syna, spelnienie naszych marzen, nasz najwiekszy skarb. Jestesmy teraz rodzina, marzylam o tym odkad dotarlo do mnie ze jestem w Jurku zakochana bez pamieci. Jestem szczesliwa bo mam przy swoim boku dwoch mezczyzn, cudownych i kochanych, ktorzy niemalze kazdego dnia doprowdzaja mnie do wzruszenia. Jestem szczesliwa bo wspaniale ulozylo mi sie zycie, nawet w snach nie marzylam o tym ze bede miala moja wymarzona rodzinke. Jestem szczesliwa bo urodzilam zdrowego synka, ktory z kazdym dniem ma wieksze policzki i wieksza druga brode, pulchniejsze paluszki i nozki, jest zdrowym i dobrze rozwijajacym sie Cukiereczkiem. Jestem po prostu mega szczesliwa i niech to trwa i trwa....

Jestem zakochana!!! Bez pamieci, bezgranicznie, niemozliwie zakochana w tym malenkim facecie. Skradl on moje serce calkowiecie. Znalazlam w sobie poklady milosci, o ktore nawet siebie nie podejrzewalam. Dopoki ON nie pojawil sie na swiecie nie wiedzialam ze mozna kochac jeszcze mocniej. Ale nie zapominam o swoim mezu. On dla mnie jest miloscia zycia, po tych wszystkich ciazowo-porodowych doswiadczeniach kocham go jeszcze mocniej niz wczesniej. A patrzac jak opiekuje sie naszym synem, jak odciaza mnie, jak pozwala odetchnac i cieszy sie przy tym nieziemsko, bo buduje wiez z Malym, to czuje jak mocna jest moja milosc. Nie zdawalam sobie sprawy, ze  istnieje taka milosc , mocna i silna, sprawiajaca ze sie czlowiekowi zyc i  cieszyc sie z kazdego dnia...

Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.



 Bo jak mozna sie w nich nie zakochac... 
Jestem zmeczona!!! Mega zmeczona. Maly jest cudownym i rozkosznym bobasem, jednak potrafi caly czas dac nam do wiwatu. Leci nam juz 4 tydzien, w ktorym niby pomalutku ma sie wszystko regulowac, jednak u nas idzie to srednio. Jestem zmeczona, bo nadal mam malo pokarmu, jednak nadal dostawiam go do piersi, zeby choc troche popil mojego mleka. Mamy problemy z kupkami, malego czesto boli brzuszek, masujemy, dajemy kropelki, niby pomaga ale malego nadal boli. Bardzo czesto budzi sie o 22ej i placze a ja nie wiem jak mu ulzyc. Niby kupke zrobil, masuje brzuszek, najedzony jest a spac nie moze i to czasem do 2ej w nocy. Jestem zmeczona przez te nieprzespane nocki. Pewnie taraz pojawia sie pytanie czemu nie spie w dzien, ano temu ze jak raz sie polozylam w dzien na drzekne to pozniej nie spalam do 3ej w nocy. Ale postanowilam ze od poniedzialku bede sie kladla tylko na pol godz, z porady doswiadczonej mamuski - kuzynki Martyny :) Zobaczymy jak to bedzie. No i przez to zmeczenie ostatnio zdarza mi sie poplakac. Szkoda mi tez Maluszka bo widze ze i jemu sie oczka kleja do snu, a tu nagle wybucha placzem.  Ech mam nadzieje ze pomalutku bedzie sie wszystko normowac. Wiadomo, nie od razu Rzym zbudowano...

Jednak mimo tego zmeczenia, buziunia moje Cukiereczka wynagradza mi wszystko. Jestem w nim zakochana ogromnie i szczesliwa kazdego dnia bardziej...

buziaki

carolyna



czwartek, 30 sierpnia 2012

Mamcia i Bogumila

Hej :)
Chcialabym dzisiaj troszke o dwoch kobietach, ktore w ciagu ostatnich dwoch tygodni bardzo mi, nam pomogly w zorganizowaniu sie i ogarnieci tego wszystkiego. Ich pomoc byla bardzo potrzebna i niezbedna, a dobre rady bardzo przydatne.

Zaczne od mojej Mamusi. Przyjechala do nas tydzien przed porodem i jest jeszcze do dzis, ale teskni juz do domku wiec niebawem bedzie wracac do PL. Ja juz wydobrzalam na tyle ze moge sama juz wszystko zrobic, wiec mysle ze dam sobie rade. Pozatym musze juz pomalutku szykowac sie do tego zeby sobie same dawac rade i organizowac jakos to wszystko :) Mamcia byla jednak bardzo pomocna. Dzieki niej udalo nam sie przetrwac te dwa pierwsze tygonie bez szwanku na zdrowie tzn z pelnym zoladkiem i czystym mieszkankiem :P Widze jak mocno zakochana jest w Bastianku, moglaby siedziec i patrzec na niego bez przerwy. Ale coz sie dziwic, babcie juz tak maja :) Ciesze sie bardzo ze byla u nas tak dlugi czas, naprawde jej pomoc byla dla nas niezbedna, no i ja mialam tak dlugi czas mamusie przy sobie. Pocieszala, ocierala lzy w trudnach momentach i powtarzala jak swietnie sobie radze. Bardzo mnie to podnosilo na duchu, zwlaszcza gdy opadalam z sil i powtarzalam ze nie dam sobie rady. Az boje sie co to bedzie jak wyjedzie, ale wiem ze dam sobie rade :D

Mamcia i Bastianek :)

Teraz czas na Bogumile. Taka polozna jak ona to naprawde skarb!! Jak wyszlismy w srode ze szpitala to w czwartek byl juz u nas. Z poczatku przychoszila do nas codziennie, az do 10tej doby Bastianka. Wnosila do naszego domu spokoj, mnostwo dobrych i bardzo cennych rad i wiare ze pokonamy wszystkie trudnosci. To ona pokazala mi jak prawidlowo trzymac malego do karmienia (brzuszek przy brzuszki, no i proste plecy), jak dbac o swoje krocze- dostalam od iej masc z arniki, swietnie dziala na bolace krocze i likwiduje siniaki, jak kapac malego- tu dostalam olejek migdalowy do uzywania przez pierwsze miesiace. Dala nam rowniez specjalny proszek do gojacego sie pepuszka, zeby szybciej sie zagoil. Gdy odpadl nam kikucik  kazala nam posypywac go zwykla sola, gdyz bylo tam jeszcze zywe mieso, ktore pozniej moglo sie zle zagoic. Polecila tabletki na pobudzenie laktacji, pokazala cwiczenia na dobre obkurczanie macicy. Dla mnie jest ona po prostu skarbnica dobrych rad, odpowie na kazde nasze pytanie, rozwieje kazda watpliwosc. Dzieki niej pokonalismy nocne kryzysy czali dyskoteki Bastianka. Powiedziala zebysmy malego owineli ciasno w recznik/kocyk czyli w taki kokon i dzieki temu mamy spokojne noce. Kobieta skarb, moglabym tak wymieniac bez konca. Teraz przychodzi do nas co pare dni, sprawdza jak maly przybiera na wadze no i jak my sobie radzimy. Mamy swiadomosc ze gdyby cos sie dzialo w kazde chwili mozemy do niej zadzwonic. Bedzie ona do nas przychodzic jeszcze jakis czas wiec zawsze jeszcze jakies rady dostane :D

I te dwie kobietki uratowaly nas z wielu trudnych sytuacji, pomogly w ciezkich chwilach. Dzieki nim mamy lepszy i latwiejszy start. taka pomoc jest naprawde potrzebna, bynamniej w moim przypadku.

pozdrowionka :)

carolyna

wtorek, 28 sierpnia 2012

Dwa tygodnie

Hej :)

Tak wlasnie minely nam dwa tygodnie, w niedziele bylo 14 dni jak nasz synus jes juz z nami. Nie bede lukrowac, powiem wprost ze jest ciezko. Synus jest cudownym maluszkiem jednak potrafi dac nam popalic, zwlaszcza w nocy. W dzien potrafi przespac wiekszosc dnia, w nocy gdy rozbudzi sie o godz 23ej moze nawet nie spac do 3ej w nocy. Niby jest spiacy, ma pieluche przebrana, brzuszek pelny a mimo wszystko oczy jak piec zloty i za nic nie chce zasnac. My z Jurkiem chodzimy jak zombie, na zmiane probujac go uspac. A gdy juz zasnie to tak czy tak budzi sie co dwie godziny, bo nasz synus to niestety jest takie "tadek-niejadek", je malo a czesto co oznacza budzenie sie co ok 2 czasem 3 godz. Luksusem byly dwie pierwsze noce w domku gdy wyszlismy ze szpitala, bo wtedy potrafil przespac w nocy bite 6-7 godz. Chyba dal nam chwile wytchnienia zeby teraz nas torturowac nocnymi imprezami. Niestaty organizm tez zaczyna juz reagowac na male dawki snu, pojawia sie bol glowy, czasem wielkie zmeczenie. Wiem ze powinnam spac gdy maly spi ale gdy raz sie polozylam po poludniu to poznie w nocy meczylam sie do 3ej zeby wogole zasnac. Tak wiec wole przechodzic dzien i polozyc sie wczesniej spac. Jednak nie wspomnialam w tym wszystkim o jednam waznym problemie. Otoz juz w szpitalu pojawil sie u mnie problem z pokarmem. Od poczatku wiedzialam ze bede chciala karmic piersia, ale byc moze nie bedzie mi to dane. Od dwoch tygodni moje piersi produkuja bardzo malo pokarmu, caly czas sa miekkie. Biore specjalne tabletki na pobudzenie laktacji, pije kawe zbozowa, dostalam z apteki pompe elektryczna do sciagania pokarmu ale widze ze mimo tego produkcja mleka nie poprawila sie. Przystawiam Bastianka do piersi, probuje wszystkiego ale moj synus i tak nie najada. Nie wiem w czym tkwi problem, moze mam za malo hormonu odpowiedzialnego za laktacje.

Tak to maluszek jest skarbem, moglabym siedziec i patrzec na niego bez przerwy. Gdy zaczyna strzelac minki, ktore doprowadzaja nas do wybuchu smiechu, gdy jego grymaski przemieniaja sie w przeuroczy usmiech, ktory wynagradza nam wszystkie trudy.


buziaki

carolyna

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Wspomnienia porodu

Witajcie!!
Na poczatku bardzo przepraszam was ale odkad jestem w domu chwila wolnego czasu jest na wage zlota i wykorzystuje ja na odpoczynek, ktory jest bardzo wskazany :D Niby mam pomoc w postaci mamy i mezulka ale mimo wszystko cierpie na brak czasu.
Zaczne moze od poczatku czyli jak to wszystko sie zaczelo :)

09.08.2012 Czwartek
Jak wspomnialam w ten dzien bylismy w szpitalu bo wykryto bialko w moczu i podwyzszone cisnienie, ale po serii badan wyslano nas do domu. Jednak musielismy wrocic do MHH (Medizinische Hochschule Hannover- szpital w ktorym rodzilam) na nastepny dzien bo lekarz powiedzial ze konieczne bedzie wywolywanie porodu tabletkami.

10.08.2012 Piatek
Po godz 9tej rano stawilismy sie na CTG i ok godz dziesiatej przyszla polozna mowiac, ze bede musiala zostac juz w szpitalu, bo od teraz bede co 4 godz dostawac tabletki. Na poczatek dostalam 1/4 zeby sprawdzic jak organizm reaguje. Po godz 12tej mielismy wstawic sie na oddzial poporodowy gdzie dostane lozko. Mielismy jeszcze godz wiec szybko sie wymknelismy i pojechalismy jeszcze do domu, bo chcialam wziasc takie rzeczy codzienne bo w swojej torbie mialam same pizamy a widzialam ze kobiety chodza w normalnych rzeczach. Wzielam wiec sobie wygodne spodnie, jakies bluzeczki, crocsy i pojechalismy. O 14tej nastepne CTG i juz pol tebletki. Powiedziano nam ze tabletki moga dzialac juz po paru godzinach ale czasem trzeba czekac 2-3 dni. Modlilam sie zeby poszlo szybko bo ja jestem anty-szpitalna i nie usmiechalo mi sie siedziec w szpitalu tyle dni :/ O 18tej nastepne CTG i pol tabletki, a o 9tej tylko CTG. Pozniej powiedziano mi ze mam przyjsc juz o 5.30 rano.
Nie mialam problemu ze wstaniem o tej porze bo mialam pecha i dostalam pokoj z kobieta ktora byla po porodzie i male dziecko w pokoju oznaczalo niespokojna noc.

11.08.2012 Sobota
Od godz 5.30 CTG, o 6tej pol tabletki i tak znowu co 4 godz. Czulam ze juz cos zaczyna sie dziac bo pojawily sie czestsze i mocniejsze skurcze, jedak powiedziano nam ze jeszcze trzeba czekac, no i duzo spacerowac. Tak wiec chodzilismy z mezusiem a to po schodach w te i z powrotem, a to po MHH. Caly czas mowilam do maluszka zeby sie postaral, zebysmy nie musieli duzo lezec. Czulam ze te moje skurcze sa mocniejsze i ze chyba cos sie zbliza. Mezus odwiedzal mnie co pare godz, czasem przywiozl cos do jedzenia bo obiady tam byly okropne. I tak przed godz 18 zaczelam czuc mocne i bolesniejsze skurcze, na 18ta poszlam na CTG i tam okazalo sie ze skurcze sa mocniejsze. Kazano mi isc do pokoju obok i polozna zbadala mi rozwarcie i okazalo sie ze juz jest na 2 cm´i ze dostane jeszcze jedna tabletke. Jak sie pozniej okazalo byla to ostatnia :D Zadzwonilam zaraz do mezusia ktory wypoczawal na ogrodzie ze mam juz 2 cm i ze szyjka rozwiera sie 1cm na godz wiec ma sie szykowac na ciezko noc. Czekajac na niego uswiadomilam sobie ze za pare godzin powitam swojego synusia na swiecie, ze bede go tulic w ramionach. Gdy mezus przyjechal poszlismy do poloznej pytac sie o to rozwarcie ale ona powiedziala ze kolezanka nic nie zapisala. Ja dobrze zrozumialam i postanowilismy ze idziemy na spacer. I znowu schody i dlugi spacer z mamcia i mezusiem. Skurcze byly juz naprawde bolesne i mocniejsze. I gdy tak spacerowalismy postanowilam, ze gdy przyjdzie skurcz kucne sobie, ze moze bedzie mniej bolalo i gdy wstawalam odeszly mi wody. Mowie do meza: "Dziubek wracamy bo odeszyl mi wody"! Szybko na sale porodowa, tam podlaczyli CTG a ja pomalu zwijalam sie z bolu. Po CTG do drugiego pokoju na zbadanie rozwarcia. No i gdy pojawialy sie skurcze zaczelam wymiotowac i odchodzily mi jeszcze wody. Okazalo sie ze rozwarcie jest na 5 cm czyli idzie ksiazkowo. Byla godz 21 i mielismy sie stawic na godz 22. Chcialam isc wziasc prysznic i przebrac sie w pizame do porodu. Mezus musial zawiezc moja mamusie do domku. W tym czasie siedzialam w pokoju i stosowalam wizualizacje, myslalam o tym moim malym syneczku. Gdy przyjechal mezus poszlam pod prysznic, przebralam sie i poszlismy na sale porodowa. Tam poszlismy do wanny na godzine czasu. Niby mialo mi to lagodzic skurcze ale slabo mi to pomoglo. Ok 23ej poszlismy juz na sale porodowa, ubralam sie w szpitalna koszule. Skurcze byly naprawde bolesne, a to dlatego ze dostalam tabletki na wywolanie. Zaczal sie porod, ktory byl dla mnie naprawde wielkim wysilkiem. Mielismy pecha bo mielismy fatalna polozne, ktora wprowadzila nam bardzo nerwowa atmosfere. W trakcie gdy bylo juz pelne rozwarcie okazalo sie ze glowka caly czas jest wysoko i musialam usiasc w pozycji "na pieska" i kolysac biodrami zeby glowka troche zeszla. Udalo sie i moglam juz pomalu zaczac przec, jednak mimo tego maly nie chcial wyjsc. Wezwano lekarke ktora zdecydowala ze malego trzeba bedzie wyjac specjalna ssawka i naciskac brzuch zeby pomoc mu wyjsc. Bardzo bolalo ale bylo warto sie tak pomeczac bo o godz 2.19 na swiat przyszedl nasz syneczek, nasze cudo, nasz skarb. Owiniety dwa razy pepowinka, caly czerwony, obklejony ale taki piekny!!! Tatus przecial pepowinke a synusia wzieli na chwile do innego pokoju ale zaraz przyniesli mi go z powrotem. Ja czekalam az zaczna mnie szyc bo strasznie popekalam i musieli mnie dodatkowo naciac. W tym czasie cieszylam sie cudowna bliskoscia z moim dzieciatkiem. Szyli mnie bardzo dlugo bo lekarka powiedziala ze bardzo popekalam i w dodatku bardzo gleboko. Ale dla mnie nie liczylo sie nic wiecej oprocz teg malenkiego zawiniatka na mojej piersi, ktore pomalutku otwieralo oczka :) Ech cudowne te chwile, nie do opisania...
Tak lezelismy dwie godziny, pozniej malego zwazono- 3475g i zmierzono-54cm, dostal 10 punktow w skali Apgar. Pozniej pojechalismy do pokoju obok zeby jeszcze troche polezec w razie gdyby cos sie dzialo. I tak patrzylam na mojego mezusia, ktory nie mogl oderwac odemnie oczu, patrzyl takim zakochanym wzrokiem, powtarzal ze bardzo mnie kocha i ze jest dumny :D Wogole gdyby nie moj mezus nie wiem jak bym sobie poradzila, byl dla mnie wielka opoka i pomoca, wspieral mnie niesamowicie i gdyby mogl zabralby mi kazdy moj bol. Masowal gdy tylko chcialam, odsuwal sie gdy krzyczalam ze ma mnie nie dotykac, byl prawdziwym skarbem przed porodem, w trakcie i juz po. Gdy lezalam na sali przyjedzal o kazdej porze gdy tylko chcialam, gdy pojawil sie kryzys po pierwszej nocy (z niedzieli na poniedzialek).
Tak wiec ogolem mialam krotki ale troche ciezki porod, jednak ze szczesliwym zakonczeniem. Urodzilam zdrowego, cudownego syneczka, ktory kazdego dnia sprawia nam coraz wiecej radosci, ale i potrafi dac nam do wiwatu, zwlaszcza w nocy :D ale o tym napisze juz jutro :)

Dziekuje Wam wszystkim za cieple slowa otuchy, trzymanie kciukow i mam nadzieje ze bedziecie jeszcze zagladac, ja postaram sie czesciej odzywac :D
buziaki wielkie

carolyna